Gdy pewnego dnia wybrałem się do kiosku by zakupić Gawitha dojrzałem obok niego jakiś nowy wyrób - Golden Shot Apricot, w dodatku o złotówkę i pięćdziesiąt groszy tańszy od Gawcia. Pomyślałem, że to może być dobry zamiennik, warto kupić i spróbować.
Gdy jej spróbowałem okazało się, że nie mam ani Gawcia, ani zamiennika. Tabakierka kiepska , gumowa zatyczka urywa się, etykieta ściera się i brudzi palce. Pierwsze wrażenie po otwarciu pudełka - wiśnia. No dobra, Gawith przecież też morelą nie pachnie, więc po co się zrażać? Szczególnie, że sam proszek wygląda całkiem ładnie. Brązowy jak butelka kwasu chlebowego, zbija się jak cukier puder - a więc ani pył nie spróbuje mnie udusić, ani nie będę miał tłustych dłoni. Bardzo dobrze. Pierwsze zażycie... pozwolę sobie na niestosowne porównanie - jak jabol, ale bez alkoholu. Do tego strasznie intensywny, mdły, sztuczny, gdzieś tam jakby orzechy się przebijały. Choć raczej to mój nos próbuje się bronić. Przesłodzona do bólu. Żadnego tytoniu. "Ale mimo to, może czasem sobie do niej wrócę" - myślałem sobie. Dzisiaj mija trzeci tydzień odkąd ją zakupiłem. Faktycznie czasem do niej sięgałem. Przez pierwszy tydzień. Nazwałbym ją "akabat" - dlatego, że jest to jakby tabaka odwrotna, bo podczas gdy przy większości rodzajów, choćbym nie był do nich przekonany po pierwszym niuchnięciu, to z czasem odkrywałem ich piękno. Im więcej zażywania, im więcej czasu leżały, tym bardziej się przekonywałem, odsłaniały przede mną swoje tajemnice. W przypadku Golden Shot jest odwrotnie - pierwszy niuch nie jest najgorszy. Z czasem tabaka robi się co raz bardziej męcząca, co raz gorzej smakuje. Aż w końcu po kilkunastym zażyciu jest po prostu nieznośna. A teraz leży u mnie na półce i sam nie wiem na co czeka.
Rzekomo jest to to samo co Dholakia She i niepochlebne opinie o GS wynikają z tego, że są oceniane w oderwaniu od znanej marki. Niska ocena nie wynika z marki, bo byłem pozytywnie nastawiony. No i próbowałem już kilku wyrobów Dholakii - widocznie produkty tej firmy jakoś wyjątkowo nie chcą mi "podejść".
1/10
Nie dostrzegam plusów. A minusami jest tu prawie wszystko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz